Podróżowaliśmy dużo.
Na każdy weekend mieliśmy jakieś plany.
Bywało, że wpadaliśmy na pomysł i jechaliśmy jeszcze tego samego dnia.
Teraz wygląda to trochę inaczej, bo dużo pracy, bo mały Jaś...
Wierzę jednak, że wszytko wróci do normy.
W końcu mały Jaś już nie jest taki mały.
Wiem, że on kiedyś też pokocha góry, morza, lasy, miasta, wsie, podróże w nieznane...
Jeszcze będzie z nami i z plecakiem zdobywał świat.
Bo czym skorupka za młodu nasiąknie...
Być może z wujkiem będzie przemierzał kilometry motocyklem?
Najgorsze jest dla nas 'zasiedzenie' i szczerze, tylko z tym jest nam nie po drodze :)
Ostatni wyjazd nie był planowany.
Londyn nie był celem, ale zawsze chcieliśmy go zobaczyć- więc udało się przy okazji.
Trafiła nam się wyjątkowo nieangielska pogoda. Słońce.
I jak zawsze było fantastycznie.
Jak zawsze - z moim mężem :)
pozdrawiam,
sajdi
Uwielbiam Londyn! Tam można robić tyle rzeczy, wszystko jest na wyciągnięcie ręki - darmowe wspaniałe muzea, świetne musicale na West Endzie, knajpy, życie nocne... No, może niekoniecznie z niemowlaczkiem:)
OdpowiedzUsuńWiem dokładnie co masz na myśli. Też lubię żyć dynamicznie, a z maluszkiem trzeba na chwilę przystopować. Dzieci podrosną, to znów ruszymy w świat, po prostu trochę większą gromadką:) pozdrawiam
Nigdy nie byłam w Londynie, ale podróż dzięki zdjęciom jest już czymś niesamowitym :)
OdpowiedzUsuńMy ze względu na naszego Trolla w tym roku zrezygnowaliśmy z ukochanych gór i pojedziemy nad morze. Poczekamy, aż Troll urośnie na tyle, żeby wspinaczka sprawiała mu frajdę :)
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za udział w candy!
Ps. nie mogę znaleźć zakładki do obserwowania - czy można twojego bloga w ogóle dodać do obserwowanych?
Dziękuję za miłe słowa. My też kochamy góry!
UsuńJuż można dodawać bloga do obserwowanych :)
pozdrawiam
sajdi
Śliczne zdjęcia. Też niedawno byliśmy w Londynie i widzę, że plan wycieczki mieliśmy podobny :))
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że słoneczko nam nie towarzyszyło :(